Tak naprawdę nic się u nas nie dzieje od dwóch tygodni.
A wszystko to za sprawą paskudnej infekcji, która trzyma i za nic odpuścić nie chce. Reszta domowników ma się już jako tako-dzisiaj nawet złapali w kadry na spacerze resztki złotej jesieni, ale ze mną - jeszcze kiepsko. Tyle spraw czeka na załatwienie, a ja się muszę kurować...
Dekoracji jesiennych też mam niewiele, suszone hortensje i mikro-dyńka kupiona w warzywniaku. O baby boo nikt nie słyszał. Nie widziałam ich nigdzie, w żadnym warzywniaku i w żadnej kwiaciarni, tylko u Was! Deficytowy towar, jak za czasów PRL-u :-)
No i zagościło u mnie na dobre trochę gwiazdkowych motywów, bardzo je lubię, są dla mnie takimi małymi "pocieszaczami". A ponieważ całego serwisu od Green Gate pewnie nigdy nie będę miała to pocieszę się chociaż ślicznym kubaskiem w gwiazdki.
W ostatnim czasie wygrałam też piękne candy u Kasi za które bardzo dziękuję:-)
To tyle, pędzę do łóżka ciepło Was pozdrawiając
A oto cukiereczki od Kasi i jesień złapana w obiektyw...